Piękno

8/31/2016


Poranna podróż do pracy nie bywa z reguły czymś nadzwyczajnym. Wsiadasz, jedziesz kilka(naście) minut, wysiadasz. W międzyczasie słuchasz muzyki, czytasz książkę, wpatrujesz się w szybę. Albo obserwujesz ludzi. I tak całkiem przypadkiem zdajesz sobie sprawę, że zauważyłeś dysonans. Nie, nie chodzi o niedokładny rym czy niezgodność brzmienia (potwierdzone przez słownik języka polskiego). Chodzi o zauważalny brak zgodności, zaskakującą niespójność.

W tramwaju zauważam kobietę ubraną w granatowy płaszcz Burberry i drogie beżowe szpilki, dzielnie trzymającą poręcz i małą torebkę w drugiej ręce. Stwierdzam, że byłaby niezłym przykładem eleganckiej kobiety z klasą. Gdyby nie usta. Wściekle różowe, nastrzyknięte usta. Właściwie to górna warga, z opuchlizną przypominającą tę po ukąszeniu osy. Bo dolna była przecież naprawdę ładna i naturalna. Przyglądam się coraz bardziej, a w mojej głowie krążą wściekle dwa słowa: dysonans i piękno.

Zaczęłam się zastanawiać nad tym, czym tak naprawdę jest piękno. I nie odkryłam, niestety, niczego nowego. Bo każdy z nas przecież  postrzega je zupełnie inaczej. Nie wiem tylko, co jest bardziej subiektywne, piękno czy szczęście? Mamy jakieś wyznaczniki dobrane w zależności od potrzeb i okoliczności. Kierujemy się pierwszym wrażeniem, porównujemy się z sąsiadami i koleżankami ze studiów. Za każdym razem coś/ktoś wypada lepiej lub gorzej od przyjętego progu akceptowalności. I wszyscy mamy swoje, zawsze słuszne minimum. Minimum, które znacznie ogranicza nasze możliwości poznawcze, bo często z góry odrzucamy coś, co przy bliższym poznaniu może być niezwykle piękne i szczęśliwe.

Dlatego nie bierz ze mnie przykładu i nie odrzucaj kogoś z powodu błahego powodu. Zaglądaj głębiej, inni twierdzą, że warto.




You Might Also Like

0 komentarze

zBLOGowani.pl

Formularz kontaktowy