Dobra inwestycja

8/24/2015


Z inwestowaniem jest jak z dietą, oczekujemy jak najlepszych wyników w jak najkrótszym czasie. Prawda jest jednak taka, że bez odpowiednich nakładów nie osiągniemy wymarzonych wyników. Oprócz tego, tak jak nie każda dieta jest wskazana dla konkretnej osoby, tak i inwestycje dzielą się na te mniej i bardziej opłacalne, a wybór tej właściwej jest niezwykle trudny. 

Dziwnym byłoby, gdybym zaczęła pisać o cudownych dietach, albo co gorsza, o finansach i trzymaniu pieniędzy w skarpecie. Co przy obecnej sytuacji gospodarczej nie jest złym rozwiązaniem, gdyż mamy deflację, a stara dobra skarpeta to brak ryzyka inwestycji. Czyli to wcale nie jest takie złe rozwiązanie, tak na marginesie. Ale nie o takich inwestycjach mam przecież zamiar dzisiaj pisać, sącząc przy okazji dietetyczny kefir zblendowany z marchewką i jabłkiem. 

Inwestować można nie tylko pieniądze, w nieruchomości czy dobra luksusowe. Inwestować można także swój czas i uczucia. W relacje rzecz jasna, gdyby ktoś się nie domyślił. Problem jednak polega na tym, że te drugie inwestycje są dużo bardziej ryzykowne. Z wielkim bólem serca stwierdzam, że nie w każdą znajomość warto inwestować. Wszystko za sprawą natury współczesnych ludzi. Nie oszukujmy się, jesteśmy coraz większymi egoistami i rzadko kiedy przejmujemy się tym, czy nasze zachowanie przypadkiem nie skrzywdzi z pozoru bliskiej nam osoby. Albo jakiejkolwiek innej osoby.


Ile było takich przypadków, w których po trzech latach nagle okazało się, że nasz najlepszy przyjaciel rzucał plotkami na nasz temat na lewo i prawo, nie zostawiając przy tym na nas suchej nitki. Trzy lata możemy wówczas z czystym sumieniem wrzucić do kosza, a z tą jakże miłą osobą nie witamy się już nawet na ulicy.

Jak często się kłócimy? I jak długo nie odzywamy się do siebie po ostrej wymianie zdań? Więcej czasu mija nam na nierozmawianiu niż rozmawianiu? To czerwone światełko, które krzyczy, że coś się dzieje. I że lepiej byłoby rozważyć za i przeciw.

Nie sugeruję rzecz jasna, że najlepiej zamknąć się z laptopem we własnych czterech ścianach i, jak mam ostatnimi czasy okazję mówić, zostać pustelnikiem. Wolę spędzanie czasu na zewnątrz w dobrym gronie. Chodzi raczej o to, by to grono było naprawdę dobre i zaufane. By nie inwestować w relacje, których konsekwencją będą tylko zmarnowane na płaczu dni w towarzystwie pudełek lodów z popcornem. Przygotujmy się na to, że nie ma ludzi idealnych i niektóre wady po prostu musimy zaakceptować. Ważne, by tych wad nie było zbyt dużo. By za dziesięć czy dwadzieścia lat nadal móc powiedzieć, że wciąż jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Że to była najlepsza inwestycja naszego życia.




fot. kaboompics.com


You Might Also Like

0 komentarze

zBLOGowani.pl

Formularz kontaktowy