Wena
8/18/2015Brak tematu to jednak, moim zdaniem, nie największy problem. Znani i lubiani felietoniści przekonują bowiem, że często powstaje coś z niczego. Ba! Przypadkiem rodzi się naprawdę dobry tekst, który chwalony jest przez większą liczbę czytelników niż ten, w odczuciu autora, genialny. Ciężko mi zliczyć ile tekstów o niczym już przeczytałam. I były one naprawdę świetne. Jeśli więc wierzyć tym najlepszym, że poczucie braku tematu nie jest największym dylematem, to co nim jest?
Prawdziwą katastrofą jest sytuacja, w której mamy pomysł i nawet zaczynamy go realizować, aż tu nagle stajemy w miejscu, w którym nie wiemy co dalej. Wersje robocze tłoczą się na liście, a blog wieje pustkami. Uczucie tej bezsilności jest najgorszym z możliwych.
Oczywiście łatwiej jest zacząć wszystko od nowa. Prawdziwym wyzwaniem jest kontynuowanie tego, nad czym się już pracowało, co się niejako porzuciło. Satysfakcja z udanego powrotu jest naprawdę ogromna. Jeśli jednak nie wyjdzie, trudno. Ale zawsze warto próbować. Każda próba to nowe doświadczenie, które z pewnością zaowocuje w przyszłości.
-
Pomachałam na pożegnanie mojej dłuższej przerwie i z ogromną nadzieją wracam. Nie bałam się zatrzymać i poszukać nowej, stabilniejszej drabiny. Dałam sobie trochę czasu, przeanalizowałam, wyznaczyłam nowy cel. Z sentymentu nie porzuciłam tego miejsca, trochę zaryzykowałam i mam nadzieję, że znalazłam właściwą, solidną drabinę. I oczywiście, że zawitam tu na dłużej...
fot. kaboompics.com
0 komentarze